Na co dzień przede wszystkim jestem mamą szalonej trójki. I to one odkąd zaczęły budować pierwsze słowa i świadomie wybierać zabawki, wybrały właśnie jego. Pięknego białego, z brokatowym rogiem i tęczową grzywą – jednorożca. I tak nieprzerwanie nasza przygoda trwa już od 8 lat. W domu mamy wszystkie odmiany jednorożca przez przypadki, bo moje dzieci namiętnie je kolekcjonują.
A ponieważ wierzę, że w życiu nie ma przypadków i „everything happens for a reason”, to robiąc głębszy research okazuje się, że świat marketingu też kocha unicorny.
Bo zasadniczo jednorożce marketingowe są niezwykle rzadką rasą marketerów. Są pełnoprawnymi, cyfrowymi nomadami o doskonałym połączeniu kreatywnego geniuszu, podstaw marketingu i wiedzy technologicznej. Więc zapraszam w tę przygodę i lecimy!